wtorek, 14 kwietnia 2015

notka, co opublikować się nie może

Miała być notka o młodych mamusiach w moim najbliższym otoczeniu, miało być o współczesnym „niewolnictwie” i o serialu, który mnie poruszył. Miało być to i owo, a jest klops. Albo kicha. Co kto woli.

Wiosna już nadeszła, więc pasowałoby porzucić ciepłą kanapę, kocyk i telewizję, a wybrać się na rower, rolki, może nawet pobiegać. Zwłaszcza, że po zimie zostało mi kilka nieplanowanych kilogramów, których chciałabym się pozbyć. Do tego jeszcze ta moja siedząca praca, która sprzyja rozrastaniu się dupska... Mam tysiąc myśli i tysiąc sposobów w głowie na spędzenie wolnego czasu po pracy. W myślach szusuję po nowym torze rolkarskim w moim mieście, jadę rowerem przez las nad ulubione, pobliskie jezioro, dzielnie maszeruję po bieżni w klubie fitness i ozdabiam drewniane pierdółki do mieszkania. W myślach, zwłaszcza w pracy, chce mi się wszystko, byleby tylko wyrwać się z nudnego biura, widząc słońce za oknem. Zwykle kończy się jednak na tym, że gdy wracając z pracy zasiadam na tylnej kanapie samochodu i czuję opadające, ciążące mi powieki. A apogeum następuje, gdy przekraczam próg mieszkania - dopada mnie wtedy wielki i opasły „nie-chce-miś” i brakuje mi sił na cokolwiek. Boziu, gdyby mi się tak bardzo chciało jak mi się nie chce…
Czas zabrać się za siebie i coś zmienić! Odpuścić siedzenie na forach i zaglądanie na facebooka poza godzinami pracy, bo to strasznie głupi i wciągający pochłaniacz czasu. Czas odpuścić sobie nieumyte gary czy nieodkurzone mieszkanie i zrobić coś samolubnie dla siebie. Tylko dla siebie.