środa, 7 września 2016


Dobrze jest w życiu mieć coś stałego, co sprawia, że czujemy się bezpieczniej i pewniej… Coś, co sprawia, że czujemy, że jesteśmy w odpowiednim miejscu.

 To samo stoisko z kwiatami, które mijam codziennie, często nie mogąc powstrzymać się od zakupienia kolejnego „zielska”, ten sam kramik z owocami, gdzie u starszego, uśmiechniętego pana można kupić najlepsze mandarynki w mieście czy ten sam wysoki, szczupły mężczyzna idący w przeciwnym kierunku, którego mijam tuż za targiem około 7.21. Wszystko takie samo, jak  wtedy , parę lat temu, gdy pracowałam tu – pierw na stażu, a później zastępując starszą panią. Takie samo…

Wróciłam na stare śmieci, szczęśliwa, że udało mi się wyrwać z chorego grajdoła, jaki zafundował mi wcześniejszy szef, gdzie pracownik był w aktywem leżącym w hierarchii niżej niż kserokopiarka. Szczęśliwa, że pozbyłam się odruchu wymiotnego i bólów brzucha na samą myśl o wyjściu do pracy, a stres nie wykańcza mnie jak przedtem.


Czuję, że idę we właściwą stronę.